W ostatnich kilku dniach media całego świata żyły sprawą wycieku poufnych dokumentów tzw. Panama Papers. Ofiarą ataku padła kancelaria Mossack i Foseca z Panamy, czwarta co do wielkości tego typu kancelaria na świecie. W wyniku ogromnego wycieku danych z kancelarii ujawniono ok. 11.5 mln dokumentów o łącznej wadze ok. 2.6. TB. Aby dodatkowo dodać wagi temu wydarzeniu należy zaznaczyć, że dokumenty dotyczą 12 szefów państw, ponad 150 polityków oraz 29 miliarderów z listy Forbes.
O ile o zawartości samych dokumentów rozpisują się gazety na całym świecie, ja postaram się napisać o uniwersalnych lekcjach z perspektywy prawników i ich klientów:
1. Nawet największe kancelarie prawne mogą być bezbronne wobec hakerów
Partnerzy kancelarii Mossack i Fonseca tłumaczyli wyciek danych „atakiem hakerskim”. Ostatnio ofiarą podobnego ataku była także polska kancelaria, a za nieujawnianie danych haker zażądał 500.000 euro „okupu”. Gazety donosiły też o licznych nieudanych próbach ataku poprzez wysyłanie maili pod pretekstem udziału w postępowaniu ofertowym.
Problem jest globalny. W udzielonym po wycieku wywiadzie John McAfee, jeden z pionierów cyberbezpieczeństwa, nie wydaje się zaskoczony. Według danych Bloomberg za zeszły rok ok. 80 % amerykańskich kancelarii padło ofiarą ataku hakerskiego. Wg. McAfee mamy do czynienia z paradoksem, kiedy kancelarie prawne, które często są strażnikami najbardziej skrywanych sekretów dot. majątku lub życia osobistego swoich klientów, nie są technologicznie przystosowane do ich strzeżenia w dobie Internetu.
Jaka z tego lekcja? Zagadnienie cyberbezpieczeństwa naszych danych musi być przez nas uwzględnione jako kryterium wyboru kancelarii prawnej. Kierując się opinią lub ceną spytajmy również jakie dana kancelaria wdraża zabezpieczenia zanim powierzymy jej nasze największe sekrety.
2. Spółki offshore są uniwersalnie stosowanym na całym świecie gwarantem poufności.
Skala wycieku pozwala nam dostrzec niezwykłą jednomyślność z jaką najbogatsze lub najbardziej prominentne osoby z całego świata, od Islandii po Hong Kong, sięgają po spółki offshore chcąc chronić swoje aktywa. Uniwersalna potrzeba poufności sprawia, że dopóki będzie istniała możliwość zapewnienia sobie anonimowości z wykorzystaniem spółki typu offshore, dopóty będą istnieć gwarantujące to raje podatkowe.
Należy podkreślić, że o ile samo posiadanie takiej anonimowej spółki jest całkowicie legalne to w większości przypadków nie jesteśmy w stanie ocenić prawnie ani motywacji ani też dalszego jej wykorzystania. A to już może rodzić duże kontrowersje – od legalnych zastosowań jak ochrona tajemnic handlowych poprzez te bardziej kontrowersyjne jak optymalizacja podatkowa, kończąc na tych jednoznacznie nielegalnych.
3. Polacy dopiero uczą się korzystać z anonimowych struktur
Mimo ogromnej skali wycieku dosłownie kilka nazwisk może budzić skojarzenia z Polską i w przeciwieństwie np. do mediów brytyjskich, wzbudziły one niewielkie zainteresowanie prasy. Nie jest to przypadek.
Z mojego doświadczenia wiem, że polscy klienci, nieznający konstrukcji trustu, często z obawami pochodzą do tej anglosaskiej konstrukcji prawnej zakładające przeniesienie majątku na naszego powiernika. Pojawiają się pytania o uczciwość, kwalifikacje czy gwarancje ze strony pośrednika. Co więcej, Polska nie przystąpiła do konwencji haskiej w sprawia prawa właściwego dla trustów i ich uznawalności, więc nasz system prawny nie rozpoznaje trustu.
Prognozuję jednak, że ten stan rzeczy będzie się zmieniał. Niezaprzeczalnie korzyści wynikające z anonimowej struktury zagranicznej zdecydowanie przeważają nad ewentualnym ryzykiem. Paradoksalnie wyciek pokazał, że nawet miliarderzy uznają trust za najbezpieczniejsze rozwiązanie, a anonimowość jest dużo bardziej zagrożona przy wycieku danych z kancelarii czyli nieostrożnym wrzuceniu zdjęcia na Instagram, o czym też pisaliśmy.
Maciej Oniszczuk, partner zarządzający, Oniszczuk Olszar & Associates
Chcesz dowiedzieć się więcej? Zajrzyj na stronę naszej kancelarii
Przejdź do oniszczuk.com